poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Rozdział IV Szlaban

"Ludzie są bezradni wobec losu, są ofiarami czasu. 
I własnych uczuć..."
- John Irving


Pokój Wspólny Ravenclaw jak zwykle wypełniała błoga cisza. Mercedes podwinęła nogi pod siebie i zatopiła się w lekturze. Jej ciemne, jak noc oczy wodziły z fascynacją po starych kartach, to rozszerzając się z ciekawości, to znowu powracając do swego zwykłego stanu. Mercedes miała niezwykle duże oczy. Ciemne, okolone długimi ciemnymi rzęsami, w kolorze nieba po burzy, tak intensywnie granatowe, iż zdawało się, że niemal odbijają niebo. 

Czas powoli upływał, a ona coraz bardziej zagłębiała się w starej księdze, niemal chłonąc każde słowo. Nawet pojawienie się innego krukona nie oderwało jej od pasjonującej lektury. Marszcząc delikatnie nos dotarła do momentu, gdzie cały oddział goblinów zaatakował garstkę czarodziei, kiedy ktoś wypowiedział jej imię.

Przerwała czytanie i przeniosła wzrok na postać siedzącą naprzeciwko niej. Westchnęła przeciągle, gdy ujrzała brązowe tęczówki wpatrzone prosto w siebie i odłożyła książkę na bok. Dłużej nie mogła zwlekać z tą rozmową, wiedziała, że prędzej czy później i tak do niej dojdzie.

- Carter posłuchaj – zaczęła, lecz chłopak jej przerwał.

- Nie Mercedes, to ty posłuchaj – odezwał się, a jego głos był nadzwyczaj spokojny. – Nie mogę winić cię za to, że nie lubisz Claire, wręcz przeciwnie, wcale ci się nie dziwię. Zwłaszcza po tym, co zrobiła ci w czwartej klasie. - Mercedes skrzywiła się z niesmakiem, lecz Carter kontynuował. – Moja siostra jest bardzo trudną osobą, potrafi być naprawdę podła, co nie raz udowodniła. W Hogwarcie zaszła już niejednej osobie za skórę, co więcej, wiele razy tego pożałowała, lecz jak widać niewiele się nauczyła. – Zrobił chwilę przerwy, a Mercedes wykorzystała sytuację, by dowiedzieć się, o co w tym wszystkim chodzi.

- Tom, do czego zmierzasz? - Chłopak spojrzał uważnie w jej ciemne oczy i westchnął przeciągle.

- Claire nie zawsze postępuje słusznie, ale to moja jedyna siostra. Zrozum poza nią nie mam tu nikogo. Naprawdę chciałbym wierzyć, że jeszcze jest dla niej szansa, że jeszcze może się zmienić, lecz oboje wiemy, że to niemożliwe. 

Mercedes przypatrywała mu się przez dłuższą chwilę, zastanawiając się gdzie podział się ten zarozumiały i wiecznie wściekły Carter, który ganiała za nią po korytarzach, by wyładować na niej swoją frustrację. Zdawało się, że patrzy teraz na zupełnie innego człowieka. Skromnego i nieśmiałego, a zarazem pełnego nadziei, że zrozumie jego niemą prośbę.
Przymknęła na chwilę oczy, starając się poukładać to sobie wszystko w głowie. Nie rozumiała, dlaczego Carterowi tak bardzo zależy na ich zgodzie, co go skłoniło do tej rozmowy, lecz czuła, że ma to dla niego ogromne znaczenie. 

Gdy w końcu się odezwała jej słowa były dokładnie przemyślane. - W porządku, dam jej spokój – powiedziała z niemałym trudem.

Wiele kosztowało ją podjęcie takiej decyzji, lecz gdy ujrzała uśmiech na twarzy Toma, najpiękniejszy, jaki kiedykolwiek widziała, wiedziała, że podjęła dobrą decyzję.


~*~

- Black! – Ktoś brutalnie wyrwał go z zamyślenia. Zamrugał kilkakrotnie i z konsternacją spojrzał na wysoką postać przed sobą. – Weź się w końcu do roboty! Nie będę za ciebie odrabiała całego szlabanu – warknęła Mercedes i wręczyła mu cuchnącego mopa.

Syriusz westchnął przeciągle i wziąwszy wiadro z wodą powędrował na drugi koniec korytarza. Jeden wieczór w towarzystwie tej przeklętej dziewczyny wystarczył mu, by zmienić zdanie o krukonach. Pomimo głębokiej sympatii, jaką żywił do wychowanków tego domu, Mercedes była nie do zniesienia. Spojrzał w oddali na jej sylwetkę, krzątającą się po drugiej stronie korytarza i pokręcił głową. Dawno żadna dziewczyna nie wyprowadziła go tak z równowagi. Co z nią było nie tak? Zachowywała się, jakby to on był winien, że dostała szlaban. Od samego początku wpatrywała się w niego z prawdziwą żądzą mordu w oczach, nie racząc odpowiedzieć na żadne jego pytanie. Nawet wtedy, gdy uśmiechnął się do niej czarująco, mówiąc że ma piękne oczy. W innych okolicznościach byłoby mu to obojętne, czy chce z nim rozmawiać czy nie, jednak milczenie od ponad godziny dawało mu się ostro we znaki. 

- Black oddawaj wiadro! – Warknęła Mercedes, a Syriusz podskoczył jak oparzony, dziewczyna stała tuż za nim. Nim zdążył cokolwiek powiedzieć Mercedes bezceremonialnie wyrwała mu wiadro z dłoni i powędrowała w swój koniec korytarza.

Syriusz stał, jak wryty zbyt zdezorientowany, by zareagować.

- Co za jędza – warknął pod nosem, nie spuszczając z niej wzroku. Zacisnął mocniej dłonie na mopie i ponownie oddał się swojej karze. Przeklinając Riley pod nosem jego myśli nie wiedzieć, czemu powędrowały w stronę przepięknej dziewczyny, którą spotkał tamtej nocy na błoniach. Uśmiechnął się mimowolnie przypominając sobie jej sylwetkę odzianą jedynie w zwiewny materiał. Ileż on by dał, by móc ponownie ją zobaczyć, przyjrzeć się dokładniej jej twarzy, oczom, całej jej postaci. Jednak szybko odpędził od siebie te myśli, w końcu to tylko dziewczyna. A ta wrodzona ciekawość kiedyś naprawdę go zgubi.


Mercedes odgarnęła nieznośny kosmyk z twarzy, który wydostał się spod starannie zaplątanego warkocza. Przetarła zmęczone oczy i rozejrzała się dookoła. Nigdzie nie było wiadra, które dopiero, co zabrała temu pacanowi. Zmrużyła wściekle oczy i ruszyła w stronę Blacka.

- Co za kretyn z tego Filcha – mruczała – zabrał różdżki, dał jedno wiadro i zwiał do swojego brudnego królestwa.

Gdy dotarła do Blacka ten jak gdyby nigdy nic zmywał podłogę i nawet nie raczył spojrzeć w jej stronę. Zagryzła wargi i czując, że tylko milimetry dzielą ją od wybuchu, chwyciła za wiadro, co w tej samej chwili uczynił Black. Przez moment ich dłonie spotkały się, a ona poczuła jak przez jej ciało przechodzi prąd. Przestraszona cofnęła rękę, wpatrując się szeroko otwartymi oczami w chłopaka. Ten też zdawał się być zaskoczony, być może nawet bardziej niż ona sama.

7 komentarzy:

  1. Ja też czuje pewien niedosyt. Jakoś tak krótko mi wyszło, ale następny planuję nieco dłuższy ;) póki co staram się wprowadzić Mercedes w świat Huncwotów.
    Ja też wyjątkowo lubię Toma,kto wie co to będzie ;)

    A i jakiż to dzień sądu? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział, ale trochę krótki. Co nie zmienia faktu, że jest świetny :)
    Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział super :) strasznie podoba mi się druga strona Cartera ;) i tu dylemat, bo jest jeszcze Syriusz ;) trudny wybór ;)
    Tylko rozdział jakiś taki krótki ;)
    Życzę weny i pozdrawiam :)

    Maggie Z.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak ja uwielbiam to opowiadanie! <3 Nie mogę się doczekać następnego rozdziału! <3 Mimo sympatii do Toma, ja tam jestem za Syriuszem <3
    Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weeeeny! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam, ten świetny blog został przeze mnie nominowany do Liebster Blog Award. Szczegóły w google, reszta na moim blogu: http://niepytajitakniezrozumiesz.blogspot.com/. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział wspaniały jak każdy, który wyszedł spod twojej ręki. Trochę krótki, czuję niedosyt mogłabym czytać to i czytać :)
    Po prostu masz wielki talent, którego nie wolno zmarnować.
    Mam dylemat Tom jest świetny, ale to Syriusza uwielbiałam od zawsze. I na którego tu się zdecydować.

    Pozdrawiam i weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Pięknie opisałaś oczy Mercedes :)
    Ciekawią mnie jej relacje z Carterem.
    Fajnie opisałaś ten szlaban. Niby oklepany temat, jednak Ty ukazujesz go subtelnie, znośnie :) Myśli Blacka były świetne... I to zetknięcie rąk ^^

    OdpowiedzUsuń