"Najważniejsze jest, by gdzieś istniało to, czym się żyło: i zwyczaje, i święta rodzinne. I dom pełen wspomnień. Najważniejsze jest, by żyć dla powrotu."
- Antoine de Saint-Exupéry
Mercedes po raz kolejny zignorowała swoje obowiązki prefekta i bez skrępowania przeglądała mugolskie pisemko o niewybrednej treści. W momencie, gdy jej oczy natrafiły na kolejny artykuł o jakiejś rozwiązłej supermodelce drzwi do przedziały otworzyły się z trzaskiem. Nie musiała nawet podnosić oczu znad gazety, by wiedzieć, kto ma czelność przerywać jej tak niezwykle pasjonującą lekturę. Nie czując potrzeby, by zaszczycić gościa choćby najkrótszym spojrzeniem dalej przyglądała się zdjęciom młodych, pięknych i bogatych mugoli na tle swych nowych, błyszczących samochodów.
- Ekhm… - Głośnym chrząknięciem intruz starał się zwrócić na siebie uwagę, lecz bezskutecznie. Mercedes nawet nie drgnęła. Gość westchnął przeciągle i jednym machnięciem różdżki sprawił, że gazeta pofrunęła w górę, po czym wypadła przez otwarte okno.
Mercedes zaklęła pod nosem i skierowała oczy na przybysza. Ten człowiek naprawdę działał jej na nerwy i to już od momentu, gdy zaledwie wsiadła do pociągu.
- Wisisz mi nową gazetę – mruknęła.
Chłopak spojrzał na nią z politowaniem i pokręcił głową – Riley domyślam się, że odznaka prefekta niewiele dla ciebie znaczy, jednakże dopóki piastujesz ten urząd masz pewne obowiązki i ignorowanie spotkań prefektów jest wręcz naganne. Ponadto, jako prefekt powinnaś dawać przykład, a zabieranie pierwszoroczniakom gazet to nie najlepszy wzór do naśladowania, nie sądzisz?
Mercedes wywróciła oczami i nie zwracając na chłopaka uwagi, wyminęła go w przejściu.
- Riley wracaj! – Jego wrzask poniósł się echem po korytarzu, a zaciekawieni uczniowie zaczęli wyglądać ze swych przedziałów – Przebierz się i MARSZ NA SPOTKANIE PREFEKTÓW!
Mercedes miała wrażenie, że jego krzyki jeszcze długo potem było słychać w całym pociągu. Carter za bardzo wczuł się w swoją rolę. Od momentu, gdy został najmłodszym prefektem naczelnym w historii Hogwartu puszył się niczym paw. Sama nie wiedziała, czy Dumbledor zrobił to przez pomyłkę czy też uznał to za niezły dowcip, jednakże jednego była pewna, był to jeden z tych pomysłów, na które powinno się opuścić kurtynę milczenia i nigdy więcej nie wspominać. Jedyne, z czego mogła się teraz cieszyć to, to, że to już ostatni rok Cartera i niedługo jego dwuletnia dyktatura dobiegnie końca.
Nim się spostrzegła dotarła do łazienki na samym końcu pociągu, już miała nacisnąć klamkę, gdy usłyszała swoje nazwisko wykrzykiwane z pewnej odległości. Obróciła się i ujrzała wyjątkowo niskiego i pulchnego chłopca, który z rozpiętą pod szyją szatą, truchtał w jej stronę. Spokojnie poczekała, aż chłopiec dobiegnie, nie mając zamiaru ukrócić jego męki i wyjść mu naprzeciw. Po długich dwóch minutach chłopiec, trzymając się za serce w miejscu gdzie widniało godło Hufflepuff, wreszcie stanął przed Mercedes i ciężko dysząc wręczył jej kawałek pergaminu owinięty elegancką wstążką.
- Profesor Slughorn… - zaczął, dysząc potwornie.
- Tak tak, wiem – przerwała i wyminęła chłopca. Rozwinęła zwitek pergaminu i jęknęła przeciągle – a niech cie szlag Slughorn, już miałam nadzieję, że zapomnisz o mnie w tym roku.
Mercedes czując, że ten rok będzie tak samo koszmarny, jak poprzedni z nieszczęśliwą miną powlokła się do swojego przedziału, by przebrać się w szkolne szaty.
Tak jak się spodziewała w przedziale prefektów byli już wszyscy poza nią oczywiście. Być może udałoby się jej wślizgnąć niepostrzeżenie gdyby nie to, że jakiś idiota zostawił tuż przy wejściu wielką torbę, na którą z impetem wpadła. Sądząc po kolorowych kwiatuszka ręcznie ponaszywanych na blado różowych kieszeniach z pewnością była to własność jakiejś mało inteligentnej pani prefekt. Carter zgromił ją wzrokiem, jednakże nie przerwał swojego pasjonującego wywodu. Mercedes rozejrzała się po przedziale, szukając właścicielki tej okropnej torby. Niedaleko siedząca Evans delikatnie wskazała głową na siedzącą obok niej dziewczynę. Riley bez skrępowania podeszła do dziewczyny i rzuciła – zabierz to stamtąd – i nie czekając na reakcję złapał ją za szatę i zepchnęła z krzesła – a to moje miejsce.
Dziewczyna o kędzierzawych włosach zarumieniła się niczym dojrzały pomidor i szybko pobiegał do swojej torby, by usunąć ją z przejścia.
- A ty jak zwykle siejesz postrach – syknęła jej do ucha rozbawiona Evans.
- Taki miałam plan – mruknęła i wyszczerzyła zęby w uśmiechu. – Kto w tym roku będzie towarzyszył naszemu drogiemu Carterowi, jako prefekt naczelny?
- Emily Barnes
Obie w tym samym momencie spojrzały na ślizgonkę i wydały zgodny jęk. Brzydszej i bardziej złośliwej osoby w całym Hogwarcie nie dało się znaleźć.
- W tym roku zapowiada się królewska obsada.
- A spójrz na jej gwardie przyboczną – dodała Lily i znów się skrzywiła – rodzeństwo Stevens.
Mercedes wystarczyło tylko na nich spojrzeć, by wiedzieć, co w tym roku czeka biednych uczniów. Rodzeństwo Stevens wraz z Barnes i kilkoma innymi ślizgonami i bez odznak siało grozę i zniszczenie.
- I wiesz tak się zastanawiam, co Harold Stevens ma na głowie – wyszeptała zaciekawiona Evans – to wygląda jak…
- …jak środek zaradczy przeciw wszawicy – dokończyła Riley i obie zachichotały.
Chłopak faktycznie miał dużo krótsze włosy niż w poprzednim roku i w dodatku wyglądało na to, że postanowił wziąć przykład z mugolskich gwiazd i użyć żelu do włosów, tyle ze jego ilość stanowczo przewyższała potrzeby, przez co niemalże świecił z daleka.
- Riley! – Warknął Carter – widzę, że aż rwiesz się żeby dzisiaj pełnić wartę, dlatego…
- Niestety nie dziś Carter, Slughorn chce mnie widzieć – i pomachała mu przed oczami zwitkiem pergaminu, po czym szybko wstała i ruszyła do wyjścia. Lily również pokazała swoje zaproszenie i wybiegała za Riley. Nim drzwi przedziału zdążyły się za nimi zatrzasnąć usłyszały jeszcze – PROFESOR SLUGHORN, RILEY! P R O F E S O R !!!
- Ale z niego ważniak – zachichotała Lily i razem ruszyły w stronę przedziału Slughorna.
Mercedes, co prawda nie miała zamiaru odwiedzać dzisiaj nauczyciela eliksirów jednakże zważywszy na okoliczności wybrała mniejsze zło. Wszystko było lepsze od odgrywania roli prefekta. Gdy rok temu zobaczyła złotą odznakę prefekta w kopercie myślała, że to sen. Już wtedy wydało jej się to nieco podejrzane, miała nawet dziwne wrażenie, że Dumbledore specjalnie przyznał jej tę odznakę, nie wiedziała tylko, po co. Nigdy nie czuła się na siłach, by być prefektem, jednakże nie śmiała odmówić, zwłaszcza że to był jedyny moment, gdy matka ją zauważyła. Jednak nie zmieniało to faktu, że nie lubiła swojej roli i gdyby tylko mogła oddałaby tę złotą, lśniącą odznakę za tę, którą dzierżył jej kuzyn Alex, odznakę kapitana drużyny quidditcha.
Dotarły na miejsce w milczeniu. Mimo, że nie przyjaźniła się z Evans ta zdawała się ją bardzo dobrze znać, a przynajmniej potrafiła odgadnąć, kiedy Riley nie ma ochoty na rozmowę. To był właśnie taki moment.
- Ach dziewczęta moje, siadajcie, siadajcie. Wszyscy już są i czekają za wami. – Profesor Slughorn jak zwykle powitał je bardzo wylewnie. Lily uśmiechnęła się wdzięcznie i usiadła na najbliższym wolnym miejscu. Mercedes zmarszczyła nos i rozejrzała się po obecnych. No tak cała śmietanka towarzyska zebrana przy jednym stoliku. Głównie sami ślizgoni, kilku gryfonów i dwoje krukonów. Z Hufflepuff jak zwykle nikogo nie było. Usiadła kilka miejsc dalej od Lily, która obdarzyła ją ciepłym uśmiechem, czego nie można było rzec o jej sąsiedzie. Zerknęła, kogo Evans tak stara się ignorować i zobaczyła parę okrągłych okularów i czarną potarganą czuprynę – no tak James Potter. Jej chodzące i to całkiem przystojne utrapienie. Na myśl o tych dwoje od razu chciało jej się śmiać, byli tak zabawni w tym swoim przekomarzaniu się, że nawet mając Okropny na sumach z wróżbiarstwa potrafiła wywróżyć im wspólną przyszłość.
- Valerie a tobie jak minęły wakacje?
Mercedes dopiero teraz spostrzegła swoją siostrę. Jak zwykle perfekcyjne umalowana w czystej nienagannie uprasowanej szacie z włosami upiętymi w zmyślnego koka prezentowała się niczym te modelki z mugolskich czasopism.
- Bardzo dobrze, dziękuję profesorze.
Mercedes parsknęła śmiechem prosto w filiżankę z herbatą, którą właśnie piła. Siedzący obok niej Potter spojrzał na nią z konsternacją, wycierając szatę. Zignorowała chłopaka i skupiła na dalszej rozmowie nauczyciela z jej siostrą.
- …i mama była zachwycona – kontynuowała Valerie z ożywienie
- No chyba nie z twoich SUMów – mruknęła pod nosem Mercedes, a kilka osób siedzących najbliżej rzuciło jej zaciekawione spojrzenie.
Koniec lipca okazał się dla Valerie jednocześnie końcem wakacji. Gdy matka zobaczyła jej wyniki z SUMów omal nie dostała zawału. Wpadła w taki szał, że Valerie do samego września zdążyła poznać wszystkie podręczniki potrzebne w tym roku. Jeszcze tak nieszczęśliwej, jak w te wakacje to jej nie widziała, ale tutaj grała świetnie. Aktorka z niej była pierwszorzędna.
Po spotkaniu u Slughorna czekało ją jeszcze kolejne spotkanie, a mianowicie z drużyną quidditcha. W tym roku jej kuzyn Alex został kapitanem i kompletnie zwariował na tym punkcie. Już teraz zaczął omawiać taktykę i przekonywać, że zwyciężą każdy mecz. Zdawało się, że naprawdę zwariował, albo jest już tego bardzo bliski. Gdy udało jej się w końcu opuścić przedział drużyny, pociąg już wjeżdżał na stację. Czym prędzej wyskoczyła z pociągu i zaczęła wypuszczać uczniów, by móc wmieszać się w tłum i wymigać od sprawdzania każdego z wagonów czy wszyscy opuścili pociąg. Pochłonięta przez tłum przecisnęła się do pierwszego z powozów i z bandą rozgadanych puchonów dotarła aż do zamku. Dopiero, gdy znalazła się w wielkiej sali i zobaczyła te wszystkie puste naczynia poczuła jak bardzo jest głodna i zapragnęła by wszystkie te złote półmiski jak najprędzej się zapełniły.
Dopiero, gdy usiadła przy stole krukonów dostrzegła Taylor i niemal zwaliła ją z krzesła. Nie widziały się całe wakacje, a w pociągu też nie miała na to czasu. Gdy już przestały się witać Mercedes mogła jej się dokładnie przyjrzeć. Włosy w kolorze słomy, jak zwykle miała potargane, choć zdawało się że były nieco dłuższe. Oczywiście taka fryzura to ostatni krzyk mody, dlatego nic dziwnego, że na szyi miała już wściekle czerwony ślad, który powoli zabarwiał się na fioletowo. Co, jak co, ale panna Collins nie mogła narzekać na brak towarzystwa w pociągu. Gdy Taylor dostrzegła jej wzrok uśmiechnęła się figlarnie i powiedziała bezgłośnie - Paul Thomson, nie chcesz wiedzieć.
Mercedes parsknęła śmiechem i spojrzała na rosłego krukona siedzącego zaledwie kilka krzeseł dalej.
Ceremonia przydziału zdawała się ciągnąć w nieskończoność, jednak gdy wszyscy pierwszoroczni zostali przydzieleni do swoich domów, a dyrektor skończył przemowę nareszcie rozpoczęła się uczta. W trakcie, gdy Mercedes pochłaniała kolejny talerz pieczonych ziemniaków i kiełbasek, Taylor jakby w ogóle nie była zainteresowana swoim talerzem. Wciąż miała przed sobą niedojedzony pudding, ale zdawało się, że nie robi to na niej żadnego wrażenie. Wpatrywała się w jeden punkt z jakimś dziwnym wyrazem twarzy. Mercedes podążyła za jej wzrokiem prosto do stołu gryfonów.
- Hej zgubiłaś tam coś? – Pstryknęła jej palcami przed nosem. Dziewczyna otrząsnęła się i wybełkotała coś niezrozumiałego. Riley wzruszyła jedynie ramionami i zajęła się swoim talerzem. Zdecydowała, że później się tym zajmie. Jednakże, gdy dotarła na sam szczyt wieży oraz pokonała schody dzielące ją od dormitorium nie była już w stanie wydusić z siebie ani słowa. W ubraniu rzuciła się na łóżko i niemal od razu zasnęła.
bardzo podoba mi sie jak piszesz, tak.. naturalnie xd :D co do rozdziału to ujęłaś mnie tym że bd huncwoci xdd mam nadzieje ze Mer zaprzyjazni.sie.z Lily :D i weny życze, do następnego rozdziału <3 :D
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za ciepłe słowa, to naprawdę wiele dla mnie znaczy ;)
UsuńMercedes jest moim mistrzem :D
OdpowiedzUsuńGenialna, ironiczna, bystra z ciętym języczkiem. Świetna główna bohaterka xD I te opisy! Można nimi zasłodzić jak budyniem :D w dobrym znaczeniu tego sensu oczywiście. Pycha!
Ale czy Mercedes nie miała być charłakiem? Co robi więc w szkole? I na którym roku jest?
Pozdrawiam i zapraszam do siebie,
Lupi♥
http://dramione-dzis-jutro-na-zawsze.blogspot.com/
Dziękuję bardzo ;) Właśnie taka miała być, na ogół główne bohaterki są mdłe, chcę żeby Mercedes była wyrazista ;)
UsuńTo się wyjaśni w kolejnych rozdziałach, choć w opisach bohaterów również można już co nieco wywnioskować ;) i jest na 6 roku
pozdrawiam i na pewno wpadnę ;)
Mercedes jest świetna ;) pani prefekt z charakterkiem ;)
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo ciekawy ;) Lecę czytać kolejny ;)
Maggie z.
Masz ładny styl, naprawdę fajnie się czyta :)
OdpowiedzUsuńChyba polubiłam Mercedes, nie jest mdła, ma swoje zdanie ;)